Nocny Trip
Szop, Michens
GENRE Byłem w domu sam, więc wyszedłem sobie na dwór
W kieszeni miałem jointa, więc poszedłem w stronę parku
Idę po chodnikach, bo wokoło ciemno i jest noc
Biorę zapalarę i odpalam sobie go
W oddali widzę mojego ziomka
Krzyczę do niego „Chodź tu, morda”
On zdziwiony, tylko odpowiada „Dobra”
Ma oczy jeszcze większe, bo podaję mu gibona
Bierze go w ręce, patrzy z zaciekawieniem
Ale zaraz potem odsuwa się trochę
Mówi „Mordo ja zwykle nie palę
Ale z tobą to zrobię, bo jesteś moim ziomalem”
[REF]
Gibon w dłoni
Palimy go po drodze
Rozmawiamy we dwoje
Tematy nieskończone
Droga długa i ciężka
Proszę o stopa bo złapałem kolkę
Kolega się odwraca
Mówi: „Kurwa chodźże”
Obaj skuci idziemy parkową scieżką
A okoliczny ochroniarz, sobiе myśli;
„Co oni się tak cieszą, jest przeciеż środek nocy
Wiatr wokół gwiżdży
Pewnie po melanżu
Alkoholowy mają niedosyt”
Są głośni, z daleka nawet słychać ich głosy
Mimo że mocno wieje
Ochroniarz lekko się ucieszył
Bo przynajmniej tej nocy się coś dzieje
Podniosło to jego nadzieję
Podszedł do nas dość pewnie
Odzywa się; „Hejże, Hejże!”
Sięga w swoją butonierkę
Wyjmuje z niej, mała piersióweczkę
W środku ma sznapsa
Wyciąga i do nas się zwraca;
„Czy chcielibyście się napić ze mną kolejeczkę?”
My patrzymy na nią chętnie
Kolega bierze ją w rękę
Chwyta, łyka, Podaje mi resztę
Ja też chleję, trochę się napiłem
Trochę mnie ogrzewa trunek
Chociaż trochę się stresuję
No bo typ na bluzce
Ma napisane ochrona
Więc ja kontroluję skucie
Bo jeśli nas wykryje
To będzie kurwa po nas
Bo nie każdy w tym kraju
Szanuje jaraczy zioła
[REF]
Piersiówa w dłoni
Pijemy ją po drodze
Rozmawiamy we troje
Tematy nieskończone
Droga długa i ciężka
Proszę o stopa bo złapałem kolkę
Dwóch typa się odwraca
Mówią: „Kurwa chodźże”
Idziemy w trójkę dalej
Każdy się na nogach chwieje
Ochroniaż daje propozycję
Żeby pójść nad wisłę
Każdy głową kiwa
Ale nikt tu nie rozkminia
Że żeby pójść nad rzekę
Musimy wyjść z Powsina
Zamysł prosty
Lecz potrzebna jest dygresja
Że zanim tam pójdziemy
Kupimy sobie piwerka
Więc poszliśmy do shella
Za swoimi marzeniami
Wędrówkę zaczynamy
Z trzema sześciopakami
[REF]
Piwo w dłoni
Pijemy je po drodze
Rozmawiamy we troje
Tematy nieskończone
Droga długa i ciężka
Proszę o stopa bo złapałem kolkę
Dwóch typa się odwraca
Mówią: „Kurwa chodźże”
Idziemy wiejską drogą
I teraz ogarnęliśmy
Że jak dojść do Wisły
Nie wiemy
Ochroniarz jeszcze ogarnia
Bo w przeciwieństwie do nas nie jarał
I mówi: „Spokojna sprawa
Odpal ktoś Google Mapsa”
Sięgam do kieszeni
Odpalam mapę
Patrzę, nagle
A tam procent 12
Nawiguję nad wisłę
I nagle mnie uderza
Że do warszawskiej rzeki
Mamy 5,5 kilometra
Prospekt smutny
Ale zaszliśmy daleko
I już nie możemy zawrócić
Przynajmniej mamy piwerko
Szliśmy przez godzinę
Minęło to jak parę minut
Zjarany kolega mówi
„O chuj, dotarliśmy do Nilu”
[REF]
Jesteśmy tam
Gdzie chcieliśmy dotrzeć
Pijemy we troje
Tematy już skończone
Droga była ciężka
Wyleczyłem swoją kolkę
Dwóch typa się odwraca
Mówią: „Kurwa chodźcie”
Nie chcemy wracać piechotą
Więc łapiemy autostop
Po jakimś czasie
W końcu zatrzymał się ktoś
W środku dwóch panów
Pytają, gdzie nas podwieźć
My wszyscy najebani pytamy
Czy Powsin im po drodze
Oni otwierają drzwi
Przytakują z uśmiechem
W aucie jest pięć miejsc
I tylko przednie są zajęte
Wsiadamy więc chętnie
Odjeżdżamy czym prędzej
Na chwilę posnęliśmy
Budzimy się na komendzie
Na izbie wytrzeźwień
Doszliśmy do wniosku
Że był to radiowóz
A tajniacy są wszędzie
[REF]
Nic nie mamy w dłoni
Nic już nie pijemy
Rozmawiamy we troje
W naszej wspólnej celi
Noc długa i ciężka
Proszę o wodę, robi się niedobrze
Każdy z nas się odwraca
Mówimy: „Kurwa mam kaca”
W kieszeni miałem jointa, więc poszedłem w stronę parku
Idę po chodnikach, bo wokoło ciemno i jest noc
Biorę zapalarę i odpalam sobie go
W oddali widzę mojego ziomka
Krzyczę do niego „Chodź tu, morda”
On zdziwiony, tylko odpowiada „Dobra”
Ma oczy jeszcze większe, bo podaję mu gibona
Bierze go w ręce, patrzy z zaciekawieniem
Ale zaraz potem odsuwa się trochę
Mówi „Mordo ja zwykle nie palę
Ale z tobą to zrobię, bo jesteś moim ziomalem”
[REF]
Gibon w dłoni
Palimy go po drodze
Rozmawiamy we dwoje
Tematy nieskończone
Droga długa i ciężka
Proszę o stopa bo złapałem kolkę
Kolega się odwraca
Mówi: „Kurwa chodźże”
Obaj skuci idziemy parkową scieżką
A okoliczny ochroniarz, sobiе myśli;
„Co oni się tak cieszą, jest przeciеż środek nocy
Wiatr wokół gwiżdży
Pewnie po melanżu
Alkoholowy mają niedosyt”
Są głośni, z daleka nawet słychać ich głosy
Mimo że mocno wieje
Ochroniarz lekko się ucieszył
Bo przynajmniej tej nocy się coś dzieje
Podniosło to jego nadzieję
Podszedł do nas dość pewnie
Odzywa się; „Hejże, Hejże!”
Sięga w swoją butonierkę
Wyjmuje z niej, mała piersióweczkę
W środku ma sznapsa
Wyciąga i do nas się zwraca;
„Czy chcielibyście się napić ze mną kolejeczkę?”
My patrzymy na nią chętnie
Kolega bierze ją w rękę
Chwyta, łyka, Podaje mi resztę
Ja też chleję, trochę się napiłem
Trochę mnie ogrzewa trunek
Chociaż trochę się stresuję
No bo typ na bluzce
Ma napisane ochrona
Więc ja kontroluję skucie
Bo jeśli nas wykryje
To będzie kurwa po nas
Bo nie każdy w tym kraju
Szanuje jaraczy zioła
[REF]
Piersiówa w dłoni
Pijemy ją po drodze
Rozmawiamy we troje
Tematy nieskończone
Droga długa i ciężka
Proszę o stopa bo złapałem kolkę
Dwóch typa się odwraca
Mówią: „Kurwa chodźże”
Idziemy w trójkę dalej
Każdy się na nogach chwieje
Ochroniaż daje propozycję
Żeby pójść nad wisłę
Każdy głową kiwa
Ale nikt tu nie rozkminia
Że żeby pójść nad rzekę
Musimy wyjść z Powsina
Zamysł prosty
Lecz potrzebna jest dygresja
Że zanim tam pójdziemy
Kupimy sobie piwerka
Więc poszliśmy do shella
Za swoimi marzeniami
Wędrówkę zaczynamy
Z trzema sześciopakami
[REF]
Piwo w dłoni
Pijemy je po drodze
Rozmawiamy we troje
Tematy nieskończone
Droga długa i ciężka
Proszę o stopa bo złapałem kolkę
Dwóch typa się odwraca
Mówią: „Kurwa chodźże”
Idziemy wiejską drogą
I teraz ogarnęliśmy
Że jak dojść do Wisły
Nie wiemy
Ochroniarz jeszcze ogarnia
Bo w przeciwieństwie do nas nie jarał
I mówi: „Spokojna sprawa
Odpal ktoś Google Mapsa”
Sięgam do kieszeni
Odpalam mapę
Patrzę, nagle
A tam procent 12
Nawiguję nad wisłę
I nagle mnie uderza
Że do warszawskiej rzeki
Mamy 5,5 kilometra
Prospekt smutny
Ale zaszliśmy daleko
I już nie możemy zawrócić
Przynajmniej mamy piwerko
Szliśmy przez godzinę
Minęło to jak parę minut
Zjarany kolega mówi
„O chuj, dotarliśmy do Nilu”
[REF]
Jesteśmy tam
Gdzie chcieliśmy dotrzeć
Pijemy we troje
Tematy już skończone
Droga była ciężka
Wyleczyłem swoją kolkę
Dwóch typa się odwraca
Mówią: „Kurwa chodźcie”
Nie chcemy wracać piechotą
Więc łapiemy autostop
Po jakimś czasie
W końcu zatrzymał się ktoś
W środku dwóch panów
Pytają, gdzie nas podwieźć
My wszyscy najebani pytamy
Czy Powsin im po drodze
Oni otwierają drzwi
Przytakują z uśmiechem
W aucie jest pięć miejsc
I tylko przednie są zajęte
Wsiadamy więc chętnie
Odjeżdżamy czym prędzej
Na chwilę posnęliśmy
Budzimy się na komendzie
Na izbie wytrzeźwień
Doszliśmy do wniosku
Że był to radiowóz
A tajniacy są wszędzie
[REF]
Nic nie mamy w dłoni
Nic już nie pijemy
Rozmawiamy we troje
W naszej wspólnej celi
Noc długa i ciężka
Proszę o wodę, robi się niedobrze
Każdy z nas się odwraca
Mówimy: „Kurwa mam kaca”
No comments:
Post a Comment